czwartek, 10 czerwca 2010

2005 MINERVE - "Breathing Avenue"

W chwili gdy tylko wrzuciłam płytę do odtwarzacza i popłynęły z głośników pierwsze dźwięki „Interlude” rozpoczynające polskie wydanie płyty „Breathing Avenue” (na wydaniu europejskim ścieżki ulożone są w innej kolejności) wiedziałam, ze od tej pozycji nie będę mogła się oderwać przez długi czas. W końcu usłyszałam obiecujący i rewelacyjny debiut na który czekałam od lat.

Płyta, która od początku do końca się nie nudzi, która mimo, iż jest nowością przywołuje wspomnienia z młodości, która jest esencją tego co w synthpopie najlepsze to właśnie „Breathing Avenue” i choć czasem ostro krytykowana, posądzana o naśladownictwo bije rekordy popularności na rynkach w Polsce i za granicą.

Słuchając całości nie unikniemy porównań do najlepszych grup synthpopowych na świecie, jak choćby do De/Vision, jednak w tym przypadku te wyraźne wpływy znanych wykonawców absolutnie nie przeszkadzają a jedynie wprowadzają nas w nastrój i klimat najlepszych synthpopowych dźwięków. Czysty i wyraźny wokal Daniela oraz niesamowicie energetyczna i pobudzająca muzyka Mathiasa tworzą niezapomnianą na długo mieszankę brzmień przyjemnych dla ucha.

Zdecydowanie najgorszym kawałkiem na tej płycie jest kończący „Epilog”, który sprawia wrażenie wciśniętego na siłę i niedopracowanego, zupełnie jakby Minerve wrzucili tam w połowie zrobiony kawałek po to tylko by zapełnić nośnik. Mimo tego płyta nawet po wielokrotnym przesłuchaniu się nie nudzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz